Nie żyje 20-latka. Wszystko wskazuje na to, że młoda kobieta zażyła nowe dopalacze. Jej 21-letni partner, z którym kobieta zażyła substancję, dochodzi do siebie w szpitalu na Jeżycach. Parę znaleziono w niedzielę w mieszkaniu na Grunwaldzie. Kobiety nie udało się uratować. Oboje prawdopodobnie zażyli środki - nie pobudzające - a odurzające.
Te środki sprawiają, że pacjent przestaje reagować na głos, a jego oddech jest zwolniony. Bo te środki - oprócz spadku ciśnienia, niewielkiego spadku temperatury, przede wszystkim hamują napęd oddechowy. Czyli upośledzają tę część mózgu, która generuje nasz oddech. Czyli hamuje to, że człowiek bezwiednie oddycha około 16-18 razy na minutę - mówi Eryk Matuszkiewicz z Oddziału Toksykologii Szpitala im. Franciszka Raszei.
Prokuratura prowadzi śledztwo, dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci dwudziestolatki.
Jutro odbędzie się sekcja zwłok, która ma określić przyczynę zgonu kobiety. Jej wyniki będą warunkować dalsze czynności, które zostaną podjęte w tej sprawie. - tłumaczy rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Łukasz Wawrzyniak.
Miesięcznie na Oddział Toksykologii Szpitala imienia Franciszka Raszei trafia około 15 osób po dopalaczach.