Szymon Ziółkowski 2

i

Autor: Aleksandra Szmigiel/REPORTER

IO 2024

Szymon Ziółkowski ostrożny przed Paryżem. "Lekko nie będzie, świat jest na niesamowitym poziomie" [WYWIAD]

2024-07-15 10:52

26 lipca startują Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Cztery lata temu w Tokio polscy sportowcy zdobyli 14 medali. Po tak udanej imprezie oczekiwania kibiców są ogromne. O medalowe szansę Polaków, olimpijską niemoc Poznania czy formę chcącego przełamać fatum igrzysk Pawła Fajdka zapytaliśmy w drugiej części wywiadu mistrza z Sydney, Szymona Ziółkowskiego.

Przejdźmy do teraźniejszości, czyli Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Zacznijmy od Pawła Fajdka. Kto może mieć większą wiedzę o formie Pawła niż jego trener. Wszyscy liczą na to, że uda się przerwać może nie olimpijską niemoc, bo oczywiście jest medal brązowy z Tokio, a każdy medal jest cenny, jednak w przypadku 5-krotnego Mistrza Świata apetyt musi być ogromny.

- Forma Pawła Fajdka jest taka, że na razie udało mu się odnieść 4 zwycięstwa z rzędu. Dziś startuje po raz kolejny. Startuje w Szekesfehervar, na Węgrzech (rozmowa była nagrywana 09.07.2024, w Szekesfehervar Paweł Fajdek zajął 5. miejsce - przyp. red.). Nie będzie łatwo i ten Katzberg jest jednym z zawodników, którzy biorą udział w tych zawodach, ale liczymy na to, że będzie ok.

Oczywiście wybitnych młociarzy mamy dwóch. Jest jeszcze Wojtek Nowicki. Chyba taka rywalizacja wewnątrz krajowa, dwóch tak wybitnych postaci musi ich nakręcać i pozytywnie wpływa na późniejsze występy? Czego możemy się spodziewać po naszym aktualnym mistrzu olimpijskim?

- Nie wiem czego możemy spodziewać się po Wojtku Nowickim. Ostatnie jego starty nie napawają szczególną nadzieją, jeśli chodzi o Igrzyska Olimpijskie. Zdaje sobie sprawę, że jest w ciężkiej pracy i różne rzeczy się mogą wydarzyć. Nasi obaj mistrzowie są z tego samego rocznika. Wojtek starszy o pół roku od Pawła, bo jest z lutego, a Paweł z czerwca 1989 roku. Oboje z wielkimi sukcesami, oboje z wielkimi nadziejami jeżeli chodzi o Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, ale jak będzie zobaczymy. Szymek Ziółkowski jadąc na Igrzyska Olimpijskie do Sydney nie był jakimś wielkim faworytem do tego, żeby te igrzyska wygrać, a wygrał, więc może się pojawi ktoś w ogóle totalnie z czapy i te igrzyska wygra, zobaczymy. Na tym polega piękno sportu.

Są też nasze Panie. Anita Włodarczyk ostatnio określiła się jako babcia, jednak wydaje mi się, że mimo to wszystkie rywalki powinny tej babci się obawiać.

- Patrząc na poziom rzutu młotem kobiet, patrząc na to jak przebiegły trials w Stanach, gdzie dwie jej główne rywalki, nie przebrnęły eliminacji stanowych i nie pojadą na igrzyska. Anita może nie na wygranie, ale na zdobycie medalu ma jak najbardziej szansę.

Byłby to na pewno niesamowity wynik biorąc pod uwagę ogromne doświadczenie Anity?

- Trzy złota olimpijskie, rekord świata. Zawsze pozostanie fenomenem tej konkurencji i naprawdę ma szansę na to, żeby medal olimpijski zdobyć. Jak będzie zobaczymy. Ona tak samo może nie wejść do finału, a może zdobyć medal. Jest w tym roku dość chimeryczna, jeżeli chodzi o starty. Różnie to bywało. Wiadomo, że w tym wieku też pewne rzeczy mogą występować. Sam byłem w podobnej sytuacji, wiem jak to jest.

Ale pewnie to doświadczenie i umiejętność radzenia sobie ze startem na Igrzyskach Olimpijskich będą pomocne.

- Oczywiście, ona zawsze wychodząc na stadion będzie dla wszystkich rywalek tą kocicą, z którą się będą liczyć. To jest rekordzistka świata. Mi się nigdy nie zdarzyło wystartować z rekordzistą świata. Z Jurijem Siedychem nie rzucałem nigdy, bo akurat tak się złożyło, że zanim ja zacząłem swoją jakąkolwiek karierę sportową, Jurij Siedych już ją zakończył. Do rekordzisty świata zawsze będzie respekt. Jeżeli on wychodzi na stadion no to, to jest rekordzista świata. Jeżeli jest na tym stadionie, to nie jest po to, żeby być i ładnie wyglądać. Tylko po to, że ma nadzieję na coś. Jestem przekonany, że Anita nadzieję na coś ma cały czas.

QUIZ o igrzyskach olimpijskich. Myślisz, że zdasz? Przekonajmy się

Pytanie 1 z 10
Gdzie miały się odbyć igrzyska olimpijskie w 2020 roku?

Porozmawiajmy teraz szerzej o naszych lekkoatletach. Na podstawie obecnego sezonu, ich startów. Po kim spodziewa się Pan najwięcej? A być może udało się coś zobaczyć wewnątrz teamu i ma Pan jakieś typy kto może nas zaskoczyć i zupełnie niespodziewanie bardzo dobrze się zaprezentować?

- Wydaje mi się, że Tokio w historii polskiej lekkoatletyki się już raczej nie pojawi. To co się wydarzyło w Tokio i te medale, które były w lekkiej to był wypadek przy pracy. To po prostu jest poza nawiasem.

Lubimy takie wypadki przy pracy.

- Pewnie, tylko teraz wydaje mi się, że mamy trochę mniej szans na takie niespodzianki. Na kogo możemy liczyć jeżeli chodzi o igrzyska olimpijskie? Oczywiście będę obstawiał dwójkę naszych młociarzy. Jeżeli chodzi o młociarki mam trochę bardziej mieszane uczucia, ale oczywiście będę im kibicował. Natalia Kaczmarek oczywiście. Nasza gwiazda, rekordzistka Polski, która wreszcie pobiła po 100 latach Irenę. Wielki, młody talent pojawiający się w sztafecie 4x400czyli Nastka Kuś, uważam, że to jest dziewczyna, na którą też należy patrzeć, bo za chwilę może się okazać, że będziemy się cieszyć z jej wielkich sukcesów. Wielkie szanse ma Marysia Andrejczyk w oszczepie, ale ona jest w moim przekonaniu tak samo jak Anita, czyli albo nie wejdzie do finału, albo zdobędzie medal. Bo tam na dwoje babka wróżyła. Oszczep w tym roku na świecie jest tragiczny. Naprawdę nie zdziwiłbym się jakby Marysia te igrzyska wygrała. Rzucając 63 metry, bo to jest możliwe. Sztafety bardzo trudne. Sztafeta mix, Mistrzowie Olimpijscy z Tokio będę mieć bardzo ciężko. Będzie bardzo ciężko wejść do finału. Nie mówiąco walce o medale. Świat już trochę inaczej patrzy na sztafety mix. Wtedy wydaje mi się, że oni trochę tą sztafetę mówiąc kolokwialnie olali. A teraz już nie do końca.

- Jeżeli patrzymy w ogóle na wszystkie inne sporty to oczywiście nasi siatkarze. Mam nadzieję wielką na nasze siatkarki. Wspinaczka, wielkie szansę na dwa medale, nawet te najwyższe. Bardzo bym chciał, żeby Adrian Meronk zagrał cztery niesamowite rundy na polu golfowym pod Paryżem i został Mistrzem Olimpijskim w golfie. To byłoby coś niesamowitego dla polskiego golfa, którego sam jestem wielkim fanem i próbuje grać w tą grę, która mnie bardzo mocno kosztuje, bo sam sobie robię krzywdę tym kijem. Ogólnie nie będzie lekko na tych igrzyskach. Świat jest na niesamowitym poziomie.

Na pewno musimy też pamiętać o Idze Świątek. Tym bardziej, że gramy w Paryżu.

- Jej korty. Można powiedzieć, że gra u siebie. Nie ma chyba lepszego kortu dla niej niż Paryż, ale to oczywiście gra w dwie strony. Obciążenie w głowie, które ona będzie miała, będzie trzy razy większe niż było zazwyczaj. A i tak umówmy się. Dziewczyna lekko nie ma.

To prawda. Tym bardziej, że te oczekiwania w Polsce właśnie przy igrzyskach są bardzo duże.

- Od dawna. Mieliśmy Agnieszkę Radwańską. Teraz mamy Hurkacza i Igę. Mieliśmy tych tenisistów. Magdę Grzybowską lata temu. Zawsze wydawało nam się, że może w tym tenisie się coś uda. Tym bardziej, że te igrzyska relatywnie patrząc, porównując do tych wielkoszlemowych turniejów, one nie są jakieś bardzo skomplikowane, ale wychodzi jak wychodzi.

Pogadaliśmy szerzej o naszych sportowcach, ale jako, że jesteśmy redakcją poznańską muszę porozmawiać z Panem również o poznańskim sporcie. Jak zauważyliśmy wcześniej bardzo długo, od pańskich czasów czekamy na olimpijski triumf. Z czego Pana zdaniem tak naprawdę to może wynikać? Poznań jest jednym z największych polskich miast, trochę tego sportu mamy, trochę się sportowo dzieje, a jednak czekamy bardzo długo.

- Ja ze swojej strony zrobiłem co mogłem. Teraz też się śmieje, że ściągnąłem naszą największą nadzieję na to, że w Poznaniu będziemy mieli kolejny złoty medal olimpijski czyli Pawła. Chociaż cały czas bardzo mocno kibicuje choćby Karolinie Naji, żeby zdobyła kolejny medal olimpijski, bo jeżeli chodzi o poznański sport to jest chyba najbardziej utytułowanym sportowcem i bardzo jej kibicuje. Bardzo bym chciał, żeby Igrzyska Olimpijskie wygrała, bo to fantastyczna dziewczyna i w ogóle super by to było, ale to jest sport.

Też dziewczyny z szermierki mają szansę.

- Tym bardziej w drużynie, bo drużyna od razu praktycznie zaczyna walkę o medale. Tam jest 8 zespołów, więc one od samego początku wchodzą można powiedzieć w klasyfikację medalową. Chciałbym, żebyśmy mieli się z czego cieszyć w połowie sierpnia.

Jakby Pan porównał pracę trenerską do kariery zawodniczej? Co Pan lubił robić bardziej?

- Być zawodnikiem, bycie trenerem jest bardzo trudne, z tego względu, że nie ma się wpływu na nic. Przychodzisz z tym zawodnikiem na stadion i patrzysz na niego. Ty wiesz co byś zrobił, ale patrzysz i nie możesz nic. Jesteś tylko i wyłącznie kibicem. Nie masz wpływu w tym momencie na nic. Szczególnie w mojej perspektywie, kiedy ja byłem po tej drugiej stronie. Wiem jak to jest od środka. To jest bardzo trudne.

Do igrzysk zostały niecałe trzy tygodnie. Czy jesteście w okresie szlifowania detali i dopinania formy na ostatni guzik czy wręcz odwrotnie?

- U nas trochę dłużej. My zaczynamy starty 2 sierpnia. 2-4 sierpień mamy kwalifikację i finały rzutu młotem. Lekka zaczyna się w drugim tygodniu. Na następnych igrzyskach będzie odwrotnie. My cały czas jesteśmy w ciężkim treningu. W detalu będziemy na tydzień przed.

W imieniu całej redakcji Eski życzę powodzenia w Paryżu. Mam nadzieję, że wrócicie Panie trenerze ze złotem. W końcu po to się trenuje. Proszę przekazać życzenia oczywiście również Pawłowi.

- Dziękuje bardzo!

Pierwszą część wywiadu z Szymonem Ziółkowskim znajdziecie tutaj.