Poznań gra z Wielką Orkiestrą od samego początku. W 1993 roku odbył się słynny koncert w Hali Arena
Krzysztof Ranus to organizator koncertów WOŚP w Poznaniu od 1993 do 2003 roku. Z Wielką Orkiestrą gra od samego początku. Jak sam podkreśla wszystko zaczęło się od pomysłu zorganizowania dużego koncertu charytatywnego, do takiej inicjatywy idealnie nadawała się ówczesna Hala Arena w Poznaniu, która była wówczas jednym z najważniejszych obiektów tego typu w Polsce.
To był maj, może kwiecień zatelefonowała do mnie Pani Katarzyna Kanclerz z firmy Izabelin i zarazem współpracowniczka Jurka Owsiaka, że jest taki pomysł zorganizowania dużego koncertu, takiego charytatywnego i czy ja bym był w stanie się w to włączyć, pomóc. Wtedy poznańska Arena była jednym z ważniejszych obiektów, w których odbywały się koncerty. Ja umówiłem się z nią, ona przyjechała do Poznania. Przeszliśmy przez kilka rozgłośni radiowych. Byliśmy w paru miejscach i jednym z takich miejsc, które wyraziło wręcz entuzjazm do tego pomysłu było Radio Merkury. Ówczesny szef tego radia Piotr Frydryszek powiedział, że on się w to zaangażuje. Jemu się ta idea bardzo podobała, ułatwił nam kontakt z szefem Areny, który na początku nie był aż taki entuzjastycznie zainteresowany tym wszystkim, ale pomoc ze strony pana Piotra Frydryszka spowodowała, że została Arena udostępniona - mówi nam Krzysztof Ranus.
Polecany artykuł:
W Hali Arena premierowo wykonano pieśń "Moja i Twoja Nadzieja"
Kultowy utwór zyskał na szczególnej popularności w 1997 roku, kiedy został hymnem Wielkiej Powodzi w Polsce, warto jednak pamiętać, że powstał kilka lat wcześniej, a pierwszy raz przed szerszą publiką rozbrzmiał podczas pierwszego finału WOŚP w Hali Arena. Krzysztof Ranus zwraca również uwagę, na rolę w przedsięwzięciu klubu Eskulap.
Potem to zaczęło się dziać na poziomie Jurka Owsiaka oraz klubu Eskulap, z którym wtedy współpracowałem, byłem jego kierownikiem artystycznym. W klubie Eskulap odbywały się próby do koncertów w Arenie, a te próby m.in. polegały na tym, że została wymyślona pieśń “Moja i Twoja Nadzieja” i muzycy z wielu zespołów w klubie Eskulap mieli próby, po to, żeby to idealnie wykonać, natomiast cała organizacja koncertów była wielowątkowa, bo po prostu wszyscy wtedy działali na poziomie wielkiej spontaniczności. Media, które promowały koncert, firmy, które dostarczały nagłośnienie, które zajmowały się ochroną. Wszyscy uwierzyli w tą wielką inicjatywę i to spowodowało, że ten zimowy wieczór był niebywałym wieczorem, bo nastąpiło takie, ogólnopolskie, poznańskie poruszenie. Sam koncert był niebywały. Wtedy 20-kilku chyba najwybitniejszych, najbardziej popularnych polskich wykonawców wystąpiło na tym koncercie. To była jedna wielka zabawa, zwłaszcza dla tych, którzy lubią Rock'N'Rolla - zauważa Krzysztof Ranus.
"Pieniędzy były takie ilości, że my chodziliśmy po nich"
Krzysztof Ranus opowiedział nam również o pierwszej zbiórce organizowanej w Poznaniu. Zaangażowanie poznaniaków robiło gigantyczne wrażenie.
Ta zbiórka odbywała się w Poznaniu, to wszystko odbywało się w Poznaniu. Zbiórki na terenie Polski chyba wtedy nie było, to była tylko poznańska inicjatywa. To było jeszcze przed denominacją, więc te pieniądze miały zupełnie inną wartość i młodzi ludzie z rodzicami przychodzili i wrzucali pieniądze do takich kartonów, które przygotowywaliśmy, takich worków. Te pieniądze były przynoszone do jednej z sal, w Arenie, gdzie były sortowane na nominały. Proszę sobie wyobrazić, że tych pieniędzy były takie ilości, że my chodziliśmy po nich. One po prostu były wyrzucane z worków, różnych pojemników, które ludzie przynosili i młodzi ludzie sortowali je na nominały, po to by móc cokolwiek z tym zrobić. Proszę sobie wyobrazić, że ja wtedy pożyczonym od mojego taty Polonezem jeździłem w nocy wielokrotnie, by w workach przewozić zgromadzone olbrzymie ilości pieniędzy, tego się nie dało zrobić za jednym, dwoma lub trzeba podejściami. Jeździliśmy tam wielokrotnie. Wsiadaliśmy w samochód, upychaliśmy te worki i kartony z pieniędzmi, przywoziliśmy do banku. Wracaliśmy z powrotem do Areny - wspomina Krzysztof Ranus.
Ludzki gest nie znał granic
Z początkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Stolicy Wielkopolski wiążą się również liczne anegdotki, wspierający WOŚP dokonywali naprawdę wyjątkowych gestów.
Jest taka jedna anegdotka, którą uwielbiam opowiadać, ponieważ byłem świadkiem następującej sytuacji, mianowicie dwoje rodziców mama i tata. Bardzo elegancko ubrani przyszli z młodym chłopakiem, który chciał wrzucić jakieś pieniążki, które rodzice mu dali do tej skarbonki, żeby otrzymać złote serduszko. Kiedy wrzucił ten pieniążki, wtedy odwrócił się, wyjął swój plecak i powiedział, a ja mam tutaj jeszcze troszeczkę i wrzucił swój cały plecak. Widziałem zdumienie na twarzach rodziców, ponieważ to rodzice wiedzieli ile pieniędzy włożyli przez dłuższy czas dziecku do tego plecaka, a on po prostu jednym ruchem podarował to Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Widziałem jak tata i mama zbledli, ale nie mogli już nic zrobić, po prostu syn podzielił się swoją skarbonką z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy - opowiada Krzysztof Ranus.
"Nikt z nas nie miał pojęcia w co to się przerodzi"
Dziś Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to gigantyczne przedsięwzięcie, które zna w zasadzie każdy. Czy już na samym początku było czuć, że może przerodzić się w coś wielkiego?
To było w ten sposób, że nikt z nas nie miał pojęcia w co to się przerodzi, była to zwykła, normalna impreza. Koncert charytatywny, z gestem wobec młodzieży, która w puszkach miała zbierać te pieniądze, ale nikt z nas nie miał świadomości jak to się przerodzi, jak ta inicjatywa zostanie odebrana. Zwłaszcza, że to dotyczyło tylko Poznania, bo ten koncert odbywał się w Poznaniu, w poznańskiej Arenie. Dopiero rok później ta inicjatywa została przełożona na język całej Polski. Fenomen Jurka Owsiaka, fenomen, bo to jest mistrzostwo świata, polegał na tym, że on doprowadził do tego, że wszystkie media nawet te ze sobą bardzo konkurujące chciały w tym uczestniczyć. Ja pamiętam jednego z szefów promocji, jednego z poznańskich mediów, który powiedział, że dla niego rok kończy się po koncercie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, bo to jest takie przedsięwzięcie. To jest tyle zdarzeń, które trzeba w jakiś sposób ogarnąć i w jakiś sposób opisać, natomiast zaangażowanie wszystkich gazet, telewizji, rozgłośni radiowych było powszechne - zauważa Krzysztof Ranus.
Na poznańskich koncertach WOŚP występowały największe gwiazdy
Krzysztof Ranus przed dekadę organizował poznańskie koncerty WOŚP. W tym czasie w Stolicy Wielkopolski regularnie występowały największe gwiazdy polskiej muzyki.
Były koncerty w zasadzie wszystkich, od zespołu Dżem do Kultu. To wygląda w ten sposób, tego dnia, tak samo jak w Sylwestrze wszyscy chcą zagrać. W momencie kiedy jest to tak powszechne, cała Polska to gra, jest to bardzo ważne dla młodych zespołów, one mogą na tej scenie przy dobrym nagłośnieniu, przy sporej publiczności się pokazać. Do tego wszystkiego są jeszcze gwiazdy, które po prostu mają możliwość zagrania swojego koncertu, dla olbrzymiej ilości ludzi. My to zawsze kończyliśmy “Światełkiem do nieba”, czyli sztucznymi ogniami. Potem jeszcze ten koncert trwał pewnie do 22/23 w zależności czy odbywał się na zewnątrz czy w sali. Pamiętam taką zimę, gdzie sprowadziliśmy taki lunapark i okazało się, że przyszły takie mrozy, że ten lunapark nie był w stanie się odpalić, bo to wszystko zamarzło. Proszę sobie wyobrazić, że zostało poproszone wojsko i to wojsko przyjechało i miało swoje urządzenie, którymi odmrażało, niektóre części tego lunaparku. Ja jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na to, że przez wiele, wiele lat ten finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był organizowany przeze mnie, ale również przez drugą osobę, którą jest Mariusz Kwaśniewski. Dziennikarz dawnego Radia Merkury, dziś Radia Poznań. Mariusz Kwaśniewski i ja przez wiele lat byliśmy szefami tego całego przedsięwzięcia i on jest również osobą, którą trzeba przy tym przedsięwzięciu wymienić, bo to po prostu lgnie. Dużo rzeczy, by się nie zdarzyło, gdyby nie jego umiejętności organizacyjne, które są w tym wszystkim niezwykle istotne - podkreśla Krzysztof Ranus.
WOŚP to również legendarne licytacje. Był kapelusz „Grabaża” i fotel pasażera z Forda Scorpio
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy co roku dostarcza nowych licytacji, które zostają w pamięci wielu osób na długie lata. Niezwykłe zbiórki z Poznania wspomina Krzysztof Ranus.
Pamiętam, że od Krzysztofa Grabaża z Pidżamy Porno otrzymaliśmy kiedyś cylinder i też był licytowany i uzyskaliśmy za ten cylinder jakąś niebywałą kwotę, która jest zupełnie nieproporcjonalna do wartości tego przedmiotu. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy rządzi się właśnie takimi właśnie historiami emocji. Jedna z moich prywatnych anegdotek jest następująca, ja przez wiele lat jeździłem samochodem Ford Scorpio i tym samochodem woziłem wielu muzyków i kiedy ten samochód się rozsypał, to ja oddałem go na złom, ale wymontowałem przednie siedzenie pasażera i dałem na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, z informacjami jacy muzycy na tym fotelu siedzieli. Fotel został wylicytowany podczas jednego z finałów, kilka lat temu w klubie Blue Note i młodzi ludzie kupili ten fotel. Anegdotka jest następująca mianowicie ta licytacja miała się odbywać o 22, ale została w jakiś tam sposób przesunięta wcześniej i po 22 przyjechał człowiek, który był szefem komisu samochodowego zajmującego się m.in samochodem Ford i mówi ja go chciałem kupić. Próbował dogadać się z tymi chłopakami, którzy ten fotel wylicytowali, ale nie wiem czym to się finalnie skończyło - wspomina Krzysztof Ranus.