Poznańska Ławica. Wyjątkowo agresywny podróżny
Było kilka minut po północy w piątek, gdy funkcjonariusze straży granicznej z poznańskiej Ławicy otrzymali informację o konieczności interwencji w stosunku do pasażera samolotu rejsowego, który przyleciał z Norwegii. - Powodem interwencji był agresywny 38-letni Polak, który, jak wskazała załoga statku powietrznego, zachowywał się głośno i napastliwie, obrażał innych pasażerów oraz używał wulgarnych słów. Nie stosował się także do poleceń wydawanych przez funkcjonariuszy SG. W związku z dalszą narastającą agresją pasażera zastosowano wobec niego środki przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek - wyjaśnia ppor. SG Paweł Biskupik, rzecznik prasowy Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Od mężczyzny czuć było alkohol, więc na miejsce wezwano policję. Badanie alkomatem potwierdziło przypuszczenia i mężczyzna trafił do izby wytrzeźwień. Gdy doszedł do formy, za naruszenie przepisów ustawy prawo lotnicze został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych.
Poznań-Ławica. Bagaż bez właściciela. Ewakuacja pasażerów
Po kilku godzinach, w piątkowe południe, poznańscy funkcjonariusze SG otrzymali informację, że przy wyjściu z hali terminala pasażerskiego „Przyloty”, znajduje się pozostawiony bez nadzoru bagaż. Pirotechnicy po oględzinach bagażu i wyznaczeniu bezpiecznej strefy oraz po obejrzeniu zapisu z kamer uznali, że bagaż ten może stwarzać zagrożenie. - Z wyznaczonej strefy zagrożenia ewakuowano około 100 podróżnych. Rozpoznanie minersko-pirotechniczne, które przeprowadzili funkcjonariusze straży granicznej pozwoliło ustalić, że bagaż nie stwarza zagrożenia i zawiera jedynie rzeczy osobiste. Pozostawiona walizka nie posiadała żadnych przywieszek i innych identyfikatorów potencjalnego właściciela, w związku z czym została przekazana do biura rzeczy znalezionych - relacjonuje ppor. SG Paweł Biskupik.
Polecany artykuł:
"W bagażu ma bombę". Głupi żart na poznańskim lotnisku
Tego samego dnia, w trakcie odprawy biletowo-bagażowej na poznańskim lotnisku, jeden z podróżnych oświadczył, że ma w bagażu bombę. Tym podróżnym był Polak, który już chwilę później próbował się wytłumaczyć, że to był tylko żart. - O zaistniałej sytuacji poinformowano funkcjonariuszy z Zespołu Interwencji Specjalnych SG, którzy niezwłocznie podjęli stosowne czynności służbowe. Po dokonanych przez funkcjonariuszy sprawdzeniach „żartownisia” pouczono, a decyzją przewoźnika mężczyzna został skreślony z listy pasażerów lotu - przekazał rzecznik SG.