We wtorek rano rolnicy rozpoczęli protest, w czasie którego w ciągu 48 godzin zablokowali drogi lub utrudnili na nich przejazd w 14 miejscach w województwach: wielkopolskim, łódzkim, mazowieckim, podkarpackim, małopolskim, kujawsko-pomorskim i lubelskim.
Część blokad zakończyła się w środę, ale w kilku miejscach zapowiedziano 48-godzinne protesty. W wielkopolskim Nowym Mieście nad Wartą rozpoczęta we wtorek pikieta rolników na drodze krajowej nr 11 zakończyła się w czwartek po godz. 8.
Blokady urządzono m.in. w Kołaczkowie (woj. kujawsko-pomorskie) na dk 5, E261; w Srocku (woj. łódzkie) na dk 12; w Małopolsce w Wawrzeńczycach na 322. km drogi nr 79; w woj. lubelskim w Radzyniu Podlaskim na dk 19 na wysokości skrzyżowania z drogą dk 63 w kierunku Sławatycz, w Rzeszowie na dk 97 na odcinku pomiędzy Rondem Pobitno a rondem Jacka Kuronia.
Protestujący chcieli rozmawiać z premierem Mateuszem Morawieckim o sytuacji w rolnictwie. Demonstrujący przygotowali łącznie 21 punktów do rozmów z szefem rządu.
Lider AgroUnii Michał Kołodziejczak w czasie czwartkowej konferencji w Nowym Mieście nad Wartą podziękował uczestnikom protestu. "Dziękuję za to, że byli na drodze. To nie jest przyjemność" – podkreślił.
Kołodziejczak ocenił, że protest, pomimo braku spotkania z szefem rządu, okazał się sukcesem. "Mieliśmy tak naprawdę sytuację zero-jedynkową: albo będzie premier i będą politycy, którzy się zainteresują, albo ludzie zobaczą, że są po prostu nikim w oczach polityków" - powiedział.
Kołodziejczak dodał, że kolejne protesty mają zostać zorganizowane we wrześniu. Przyznał, że mogą w nich wziąć udział inne grupy zawodowe.