Ostrów Wielkopolski. Mężczyzna zmarł podczas pogrzebu
Do smutnego zdarzenia doszło w poniedziałek w kościele pw. św. Pawła Apostoła w Ostrowie Wielkopolskim. Tuż przed rozpoczęciem mszy pogrzebowej jeden z żałobników zasłabł. Na miejsce dojechali ratownicy medyczni, strażacy i policjanci. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że jesteśmy potrzebni do pomocy zespołowi pogotowia ratunkowego. Sytuacja dotyczyła nagłego zatrzymania krążenia. Na miejsce udał się jeden zastęp strażaków. Okazało się, że jedna z osób obecnych w kościele osunęła się na ziemię i przestała oddychać. Pomagaliśmy ratownikom podczas reanimacji - przekazał nam st. kpt. Tomasz Chmielecki z ostrowskiej straży pożarnej.
Mimo blisko godzinnej walki o życie mężczyzny nie udało się go uratować. Zmarł niemal równo z końcem mszy pogrzebowej. Początkowo były trudności z identyfikacją denata, gdyż mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów, a nikt z obecnych w kościele go nie rozpoznał. Ostatecznie policja ustaliła, że mężczyzna był 77-letnim mieszkańcem Ostrowa Wielkopolskiego. Jego ciało zostało zabezpieczone do sekcji zwłok.
Ksiądz rozpoczął i kontynuował mszę mimo trwającej w kościele reanimacji. Czy było to właściwe zachowanie?
Choć w kościele trwała walka o życie mężczyzny, ksiądz proboszcz rozpoczął, a następnie kontynuował mszę. W rozmowie z dziennikarzami Gazety Wyborczej ks. Jacek Kita podkreślił, że swoją decyzję konsultował z rodziną osoby, której pogrzeb miał się odbyć. Proboszcz z Ostrowa dodał, że miejsce reanimacji było zabezpieczone parawanem, a podczas mszy "modlono się za zmarłego i tego, który walczył o życie".
Poprosiliśmy o komentarz Kurię Diecezjalną w Kaliszu. - Sytuacja zaistniała w ostrowskim kościele jest bez wątpienia przykra. W świątyniach podczas nabożeństw niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, kiedy wierni potrzebują pomocy medycznej. Wówczas należy bezwzględnie umożliwić służbom medycznym prowadzenie akcji mającej na celu uratowanie ludzkiego życia.W takich momentach wymaga się od księdza prowadzącego nabożeństwo roztropności i delikatności, aby poszkodowana osoba otrzymała należytą pomoc i aby uszanować wszystkich uczestników liturgii - przekazał nam ks. Przemysław Kaczkowski, rzecznik prasowy diecezji kaliskiej. - Zazwyczaj w takich sytuacjach ksiądz w porozumieniu ze służbami medycznymi, mając na uwadze dobro pozostałych wiernych, podejmuje decyzję, czy ją przerwać, czy kontynuować - dodał.
Zapytaliśmy strażaków, czy reanimacja nie mogła przebiegać na zakrystii lub przed kościołem. - W takiej sytuacji liczy się każda sekunda. W tym przypadku miejsce nie generowało żadnego zagrożenia, więc nie trzeba było ewakuować poszkodowanego. Miejsce odgrodziliśmy parawanem. My zawsze jesteśmy nastawieni na ratowanie ludzkiego życia, to jest dla nas priorytet. Niezależnie od okoliczności. Decyzja o ewentualnym przerwaniu mszy nie leży w naszej gestii - tłumaczy st. kpt. Tomasz Chmielecki. - Prowadzącym liturgię jest ksiądz i to on podejmuje ostateczną decyzję o przerwaniu lub kontynuowaniu liturgii - podkreśla ks. Przemysław Kaczkowski.
Do Kurii Diecezjalnej w Kaliszu nie dotarły żadne informacje związane z sytuacją w kościele pw. św. Pawła Apostoła w Ostrowie Wielkopolskim oprócz informacji z mediów.
Niecodzienna kontrola drogowa. Zamiast mandatu "zdrowaśka". Zobacz zdjęcia.