Do wypadku na przejeździe kolejowym w podpoznańskim Puszczykowie doszło na początku kwietnia 2019 roku. W karetkę pogotowia, która utknęła na torach między opuszczonymi rogatkami, uderzył pociąg. Zginęli 30-letni lekarz i 42-letni ratownik medyczny. Kierowca z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala.
Masz dla nas ciekawy temat lub wystrzałową nowinę? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy z Waszej okolicy!
Prokuratura oskarżyła kierowcę karetki Sebastiana S. o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
W maju 2021 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu nieprawomocnie skazał Sebastiana S. na 4 lata więzienia. Orzekł wobec niego także zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez 6 lat, oraz zapłatę nawiązki po 50 tys. zł dla oskarżycieli posiłkowych.
Od tego wyroku apelację złożył obrońca oskarżonego, oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. We wtorek sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu.
Obrońca oskarżonego, adw. Andrzej Jarosław Reichelt wniósł w apelacji o łagodniejszy wymiar kary. Podkreślił, że z materiału dowodowego i zeznań świadków wynikało, że "ratownicy karetek jadąc albo na kodzie pierwszym, albo jadąc po tzw. kod pierwszy, śpiesząc się ratować ludzkie życie łamali przepisy drogowe, w tym również przejeżdżali przez przejazdy kolejowe w trakcie ich zamykania, lub kiedy były otwarte i było na granicy".
- Po zamknięciu tych rogatek tak naprawdę nie wiedzieli jaki będzie skutek czy próby przebicia się przez te rogatki, czy też ich ominięcia, jak mają się w tym momencie zachować, jeżeli taką próbę ryzykowną podejmą. Ale oni nie podejmowali tej ryzykownej sytuacji, to nie była ułańska fantazja, bo ktoś śpieszy się na urodziny do swej ciotki. Oni jeździli ratować ludzkie życie; oni kiedyś przyjadą po każdego z nas, albo przynajmniej po większość z nas – mówił.
Przypomniał, że dopiero po tym zdarzeniu rozpoczęto wprowadzanie odpowiednich szkoleń dla kierowców karetek w tym zakresie.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, rodziny zmarłego lekarza, radca prawny Łukasz Gil wskazał m.in., że kara wymierzona przez sąd pierwszej instancji jest niewspółmierna i rażąco niska.
- Na zamknięty przejazd kolejowy się po prostu nie wchodzi i nie wjeżdża – i to jest wiedza, która w Polsce jest dobrze znana, ponieważ mamy tych przejazdów wiele, to jest w zasadzie wiedza przekazywana dzieciom, więc tym bardziej każdy dorosły, a już na pewno kierowca, tym bardziej kierowca zawodowy, jak w tym przypadku, musiał po prostu wiedzieć – to nie wymaga szkolenia – podkreślił.
Dodał, że w kontekście oceny zachowania oskarżonego kluczowe były cztery rzeczy, "decyzja o wjeździe na zamknięty przejazd kolejowy – po namyśle, decyzja o pozostaniu na tym przejeździe, i pozostanie tam przez 38 sekund – z reguły w wypadkach drogowych mamy do czynienia z zarzutami opartymi na reakcji, na którą oskarżony miał kilka, może kilkanaście sekund - 38 sekund to jest wieczność w tym kontekście. I wreszcie decyzja o tym, żeby pozostać w tym pojeździe, nie uciekać i po prostu czekać na to, co będzie. Moim zdaniem świadczy to o tym, że oskarżony godził się na to, że do katastrofy najpewniej dojdzie. W tej sytuacji czyn oskarżonego powinien być albo inaczej zakwalifikowany, albo te okoliczności powinny mieć wpływ na wyższy wymiar kary" – podkreślił.