W nocy z piątku na sobotę ogień strawił kamienicę na Jeżycach. W budynku przy ulicy Wąskiej płomieniami zajęły się najbardziej dwa mieszkania: seniorki, a także rodziców z 7-letnim chłopcem i jego rodziców. Rodzina rozdzieliła się i - w środku nocy rzuciła do dramatycznej ucieczki po zewnętrznym parapecie na wysokości trzeciego piętra.
Kobieta stała na parapecie z dzieckiem na ręku. I mąż otworzył drzwi o drugiej w nocy, obudzony pukaniem. Zdążył ją złapać, rzucić do nas na łóżko i był wybuch z okna. Strażak tylko powiedział tyle, że dziękować Bogu, że on miał taki refleks i uratował im życie, bo lecieliby jak żywe pochodnie na dół - mówi Aneta Brzóska, mieszkanka kamienicy.
Przyczyny pożaru badają służby. Poparzony mężczyzna trafił do szpitala. Teraz mieszkańcy kamienicy są odcięci od mediów. Miasto zaproponowało im pobyt w hotelu interwencji kryzysowej przy ulicy Łozowej. Część z nich nie może jeszcze powrócić do swoich mieszkań. Dlatego sąsiedzi chcą im pomóc.
Oni zostali bez niczego, spłonęła im praktycznie wypłata, starsza pani to wiadomo, że już nie będzie w stanie sama jakoś się odbić. Oni są podłamani psychicznie, dlatego stwierdziliśmy, że damy radę wspólnie, wszyscy- mówi Małgorzata Sobczyk, organizatorka zbiórki na portalu zrzutka.pl - mówi Małgorzata Sobczyk, organizatorka zbiórki.
Do zebrania jest 10 tysięcy złotych na meble, sprzęt AGD czy odzież. Do tej pory udało się zebrać jedną dziesiątą tej kwoty.