Nie żyje 3-latka spod Grodziska Wielkopolskiego. Zatruła się trutką na gryzonie
Do tragicznych wydarzeń doszło w środę (6 listopada). W szpitalu w Nowym Tomyślu zmarła 3-letnia Basia. Dziewczynka trafiła do lecznicy z objawami zatrucia. Według ustaleń policji, kilka godzin przed zatruciem na terenie nieruchomości rodziny użyto chemicznego środka przeciw gryzoniom. - Preparat był użyty na zewnątrz budynku. Podejrzewamy, że silne opary tego preparatu mogły być przyczyną zatrucia - wskazał mł. insp. Andrzej Borowiak.
- Sekcja się zakończyła. Biegli nie określili przyczyny zgonu. Do jej określenia biegli potrzebują dodatkowych i poszerzonych badań - przekazał prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Śledczy podejrzewają, że przyczyną śmierci mogło być zatrucie fosforowodorem, który uwalnia się, gdy trutka na gryzonie zetknie się z wodą.
Dyspozytor odmówił wysłania karetki
Umierającą dziewczynkę do szpitala zawieźli rodzice. Okazało się, że dyspozytor Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu odmówić wysłania na miejsce zespołu ratownictwa medycznego. Sprawą zajęło się ministerstwo zdrowia, a wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk powołała specjalny zespół, który ustalił czy dyspozytor działał zgodnie z procedurami.
- Decyzję dyspozytora medycznego o niezadysponowaniu Zespołu Ratownictwa Medycznego uznać należy za niewłaściwą z uwagi na brak staranności w zbieraniu wywiadu medycznego. Uzyskane informacje nie były wystarczające do podjęcia decyzji o zadysponowaniu lub niezadysponowaniu ZRM - podano w oświadczeniu Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Wiadomo, że dyspozytor stracił pracę. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", decyzja o niewysłaniu karetki została oceniona jako niewłaściwa z powodu braku staranności w zbieraniu informacji. "Wyborcza" dodaje także, że członkowie zespołu, czy wysłanie karetki mogłoby uratować życie dziecka. Ostateczną ocenę tego aspektu pozostawiono biegłym.