z życia miasta

Tragiczny pożar na Jeżycach w Poznaniu. Wyciągnięto ciała strażaków. Co o nich wiadomo?

2024-08-25 14:48

Tragiczny pożar na poznańskich Jeżycach wstrząsnął mieszkańcami całej Polski. Polacy żyli nadzieją, że uwięzieni pod gruzami strażacy przeżyją. Niestety, Donald Tusk przekazał smutne wiadomości. Obaj panowie nie żyją. Co o nich wiadomo?

Pożar w Poznaniu. Doświadczeni strażacy zginęli podczas akcji. Co o nich wiemy?

Tragiczny pożar na ulicy Kraszewskiego w Poznaniu obecnie porusza całą Polskę. Kilkunastu strażaków zostało rannych oraz trzy osoby postronne. Świadkowie pożaru na Jeżycach sami relacjonowali, że skala wybuchu odrzucała nawet w sąsiednich budynkach. Jednemu z nich strażak uratował życie.

Do szpitala klinicznego trafiło kilku strażaków, którzy ucierpieli głównie przez eksplozję. Jak przekazują lekarze,

- Jeden ze strażaków odniósł poważne obrażenia. Nie tyle w związku z pożarem, co eksplozją. Odłamki szkła lub gruzu przebijały mundur strażacki, stąd rany tułowia. Również ma oparzenia w obrębie twarzy i szyi - przekazał jeden z lekarzy dla Polsat News.

Dodatkowo około 12 Donald Tusk przekazał, że dwóch strażaków uwięzionych pod gruzami - nie żyje.

Wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Wiesław Leśniakiewicz podczas konferencji poinformował, kim byli strażacy. Przekazano wiek oraz doświadczenie w zawodzie:

  • 34-letni strażak z 12-letnim stażem oraz
  • 33-letni strażak z 11-letnim stażem, ojciec dwójki dzieci.

Ich ciała zostały już wyciągnięte i przekazane na oględziny prokuratorskie.

Mieszkańcy również zaznaczają, że strażacy zachowali się bardzo bohatersko i zawdzięczają im życie.

-  Podmuch potężny. Kamienice uratowały też wozy strażackie, które przyjęły falę uderzeniową. Były dwa wybuchy, ten drugi bardzo potężny. Stałem w oknie na trzecim piętrze. To taki strzał, że nie wiem, jak opisać. Jestem roztrzępiony. Od północy jestem na nogach. Nie mogę wejść obecnie do swojego mieszkania. W tej piwnicy były akumulatory podobno. To straszne, jakby od piwnicy rakieta w górę szła. Wzięliśmy szybko psy, obudziliśmy sąsiadkę i zbiegliśmy w razie co na dół.Na szczęście straż przyjechała bardzo szybka. Jednego chłopaka strażak szybko wypchnął z klatki budynku przed drugim wybuchem. On jemu życie uratował. To wszystko trwało dosłownie sekundy  - powiedział dla Eska Poznań News pan Bartosz. 

Jak dodają rządzący, nie mają nic do zarzucenia służbom i ich działaniu.

Listen on Spreaker.